Po latach poszukiwań archiwalnych nie przypuszczałem, że natrafię na coś, co jest w stanie jeszcze mnie zadziwić. W tym przypadku właściwsze byłoby słowo – oczarować!

Czasami czuję się jak Indiana Jones tropiący zaginionych skarbów. I choć to, co znajduję, nie jest ani złotem, a tym bardziej zaginioną Arką, emocje towarzyszące poszukiwaniom są podobne…

O znalezisku decyduje często przypadek. Czasami informacja od życzliwego kolegi historyka lub archiwisty IPN, który po przeczytaniu mojej książki lub tekstu na blogu, podpowie, że w jakichś tam do niedawna utajnionych zbiorach jest coś, co mogłoby mnie zainteresować. Najczęściej jednak jest to efekt żmudnych kwerend, miesięcy spędzonych w czytelni, ton przerzucanych dokumentów.

Tak mogło być i tym razem. Po dwóch tygodniach czytania ksiąg więźniów Jaworzna w archiwum w Katowicach, poszukiwaniu nazwisk tysięcy zamordowanych w obozie Ślązaków, Niemców, Ukraińców i Polaków, postanowiłem pojechać do Nowego Sącza, Krakowa i Spytkowic. W ramach stypendium Polsko-Ukraińsko-Kanadyjskiej Fundacji KALYNA szukałem w tamtejszych archiwach zaginionych list transportowych Łemków wysiedlonych w czasie Akcji „Wisła”. Wielu z nich zostało zabranych do obozu w Jaworznie z bocznicy stacji kolejowej w Oświęcimiu.

Szukałem list transportowych Łemków

List wprawdzie nie odnalazłem, trafiłem natomiast na coś, co wprawiło mnie w osłupienie. Nie tylko z uwagi na unikalną wartością historyczną. Również ilość!

Odkryłem kolekcję kenkart (niem. Kennkarte – karta rozpoznawcza), czyli dowodów tożsamości wydawanych przez niemieckie władze okupacyjne Łemkom zamieszkałym na terenie woj. krakowskiego.

O jej istnieniu dowiedziałem się po raz pierwszy kilkanaście lat temu. Wówczas była ona jednak niedostępna dla badacza z powodu nieuporządkowania zbioru. Potem po prostu zapomniałem. Początkowo przypuszczałem, że kenkart jest nie więcej jak kilkaset. Po tygodniu doliczyłem się niemalże 5000. Ale to nie wszystko. Są też książki pracy z czasów okupacji i dowody osobiste (500) wydawane Łemkom po wyzwoleniu, 3000 podań o kenkartę oraz ich tzw. wtórników. Razem co najmniej 8500 dokumentów tożsamości. Większość z fotografiami.

8500 dokumentów tożsamości

Zgodnie z obowiązującą polsko-radziecką umową z 9 września 1944 r. obywatele polscy przesiedlani do USRR, z chwilą podpisania oświadczenia o „dobrowolnym” wyjeździe z Polski do „sowieckiego raju”, zrzekali się obywatelstwa, a wraz z tym musieli oddać posiadane dowody tożsamości. Czyli wspomniane okupacyjne kenkarty lub powojenne dowody osobiste.

Łemkom, podobnie jak ogółowi Ukraińców zamieszkałych w Generalnym Gubernatorstwie, wydawano  kenkarty z literą „U”, zaś Polakom – „P”, Białorusinom – „W”, Żydom – „J”, Cyganom – „Z”.

Był wszak jeden wyjątek: 25 tys. podhalańskich Górali, w ramach tworzenia odrębnego narodu – Goralenvolku – wybrało kenkartę z literą „G”. Po wojnie, w nagrodę za kolaborację, nadano Góralom na własność połemkowskie gospodarstwa i połoniny, wypędzając uprzednio Łemków z ich odwiecznych ziem. Do dziś państwo polskie nie osądziło i nie potępiło tej zbrodni.

Zdołałem przejrzeć ledwie niewielką cząstkę…

Zdołałem przejrzeć ledwie niewielką cząstkę kolekcji fotografii. Jak na razie, z wyjątkiem miejscowości – Jaworki, Szlachtowa i Biała Woda leżących nieopodal Szczawnicy – większość kenkart jest z fotografiami.

Z niemalże wszystkich kenkart mieszkańców wsi Jaworki, Szlachtowa i Biała Woda w pow. Nowy Targ wyrwano fotografie. Szkoda.

Część fotografii jest niesamowita. Po prostu piękna. Szczególnie te, na których ludzie fotografowali się w odświętnych strojach ludowych. No i kobiet. Niezwykłej urody, pełnych wrodzonej gracji, często z pięknym „namystem”, czyli sznurami paciorków i korali.

Anna Radyk, ur. 16 marca 1907 r. w Czarnej Wodzie, pow. Nowy Targ.

Josyf Nawałanij, ur. 7 stycznia 1910 r. w Czarnej Wodzie.

Pelagia Wisłocka, ur. 19 października 1921 r. w Czarnej Wodzie.

Anna Gogoc, ur. 30 czerwca 1928 r. w Kamianej, pow. Nowy Sącz.

Anna Chlebowska, ur. 14.03.1927 r. w Nowej Wsi, pow. Nowy Sącz.

Urzekły mnie zdjęcia starszych ludzi – pięknych, dumnych

Są też zdjęcia słabszej jakości. Widać tu wyraźne różnice w technice fotografa, poziomie atelier, ale też i ograniczeniach finansowych fotografujących się. Urzekły mnie szczególnie zdjęcia starszych ludzi – o pięknych rysach twarzy, dumnych hazdów i hazdyń.

Danyło Nawałanij, ur. 20 grudnia 1897 r. w Czarnej Wodzie, pow. Nowy Targ.

Wasyl Szlachtowśkyj, ur. 12 marca 1897 r. w Szlachtowej, pow. Nowy Targ.

Anna Śliwińska, ur. 3 luty 1907 r. w Nowej Wsi, pow. Nowy Sącz.

Julianna Nazarczyk, ur. 3 czerwca 1891 r. w Nowej Wsi, pow. Nowy Sącz.

Krystyna Masłej, ur. 1.08.1889 r. we wsi Łosie, pow. Nowy Sącz.

Tymotej Kałyniak, ur. 10 lutego 1873 r. w Łabowej, pow. Nowy Sącz.

Spora część kenkart i fotografii jest podniszczona przez wilgoć, zagrzybiona, wypłowiała

Po kilku dniach pracy, mimo jednorazowych rękawiczek, miałem zapuchnięte i łzawiące oczy. Czy była to alergia na kurz i roztocza, czy łzy ronione nad losem, jaki spotkał Łemków…?

Paweł Ślusarczyk, ur. 25.03.1891 r. w Nowej Wsi, pow. Nowy Sącz.

Marija Gordoń, ur. 10.04.1913 r. prawdopodobnie w Szlachtowej, pow. Nowy Targ.

Wartością absolutną jest to, że możemy poznać nazwiska ludzi z odnalezionych fotografii. To rzadkość. Nic tak nie rozczarowuje, jak widok starych, pięknych zdjęć wklejonych do albumów, które są nieopisane.

Tu jest inaczej. Każda kenkarta zawiera nazwisko, imię, datę i miejsce urodzenia oraz zamieszkania osoby, którą widzimy na zdjęciu. Także jej wyuczony i wykonywany zawód, wyznanie oraz narodowość. Łemkom w kenkartach wpisywano narodowość – Ukrainiec. W dowodach wydawanych w Polsce po wojnie – Rusin, dopisując niekiedy w nawiasie – Łemek. Każde zdjęcie jest podpisane przez właściciela kenkarty. Czasem, zamiast podpisu, widnieją trzy krzyżyki.

Petro Merena, ur. 22.06.1880 r. w Roztoce Wielkiej, pow. Nowy Sącz.

Kenkarty posegregowane są według nazw miejscowości. Po 100 sztuk w paczce. Poczynając od wsi Jaworki, Szlachtowa, Biała i Czarna Woda, poprzez Łabową, Roztoki Górne, Nową Wieś, Muszynę, Boguszę i kilkadziesiąt innych. Najwięcej, bo kilkaset kenkart, jest z Krynicy Zdrój i Wsi oraz Słotwin. Niestety wiele bez fotografii. Wśród nich odnalazłem nazwiska duchownych, nauczycieli, uczniów Seminarium Nauczycielskiego, łemkowskiej inteligencji.

Nikifor Drowniak vel Krynicki

Jest tam też kilka kenkart osób o nazwisku Drowniak. Być może to ktoś z rodziny sławnego, łemkowskiego malarza Nikifora, którego w ramach powojennej repolonizacji przechrzczono na Krynicki. Jego kenkarty póki co nie odnalazłem.

Duplikat kenkarty Drowniaka Tomasza, syna Zachara i Barbary, ur. 15.10.1901 r. w Krynicy Wsi.

Julianna Drowniak, córka Danyła i Tekli, ur. 23.06.1902 r. w Krynicy Wsi. Zdjęcie z polskiego dowodu tożsamości wydanego 16.04.1945 r.

Dziękuję!

Dla całości zbioru opracowano bazę komputerową zawierającą nazwisko, datę urodzenia, miejsce zamieszkania właściciela każdej kenkarty lub powojennego dowodu osobistego, co ogromnie ułatwi wyszukiwanie osobom, które szukają swoich przodków. Tu kolekcja kenkart może okazać się prawdziwą kopalnią informacji. Dla Łemków, dla historii Łemkowszczyzny, to prawdziwy skarb.

To, że przetrwał i nie został zniszczony, tak jak kenkarty Ukraińców wysiedlonych do USRR z woj. rzeszowskiego, to ogromna zasługa pracowników krakowskich archiwów. Należą się im za to słowa podziękowania. Więc dziękuję!

Po dwóch tygodniach oglądania i opisywania kenkart zrodził się we mnie ad hoc pomysł zrobienie wystawy fotograficznej. Wystarczyłoby wybrać po kilka fotografii z każdej paczki… Sytuacja jest rozwojowa, ale póki co muszę wracać do pisania książki o obozie.

Pani Milenie Karlińskiej-Nehrebeckiej dziękuję serdecznie za bezpłatne użyczenie mieszkania, jako wkładu finansowego wniesionego na rzecz Fundacji KAŁNA, dzięki czemu mogłem pracować dwa tygodnie w Krakowie i odnaleźć ten skarb!