Gdzieś kiedyś wyczytałem, że w czasie okupacji każdy obywatel II Rzeczypospolitej, ubiegający się o wydanie kenkarty, czyli niemieckiego dowodu tożsamości, musiał obowiązkowo złożyć pisemne oświadczenie, tożsame z przysięgą, że nie jest Żydem.
Oczywiście z wyjątkiem Żydów.
Dotyczyło to zarówno Polaków, jaki i Ukraińców. Również Łemków, od których, wbrew ich nieskrywanym nadziejom, nie żądano oświadczenia, że nie są Polakami, a tym bardziej Ukraińcami, a właśnie Żydami.
„Zapewnienia w miejsce przysięgi”
Wczoraj miałem okazję przekonać się na własne oczy, że to nie wymysł goebbelsowskiej propagandy, a ponura rzeczywistość. Przeglądając w krakowskim archiwum akta Łemków wysiedlonych z woj. krakowskiego do USRR w latach 1945-1946 r., odnalazłem całą kolekcję takich oświadczeń zatytułowanych „Zapewnienia w miejsce przysięgi”.
Dołączano je do wniosków o wydanie kenkart (wydrukowanych łacinką w języku będącym mieszanką ukraińskiego i łemkowskiej gwary, czyli howirki), odpisów aktu urodzenia i chrztu, które wypisywali odręcznie po łacinie proboszczowie parafii greckokatolickich, w wielu przypadkach również duplikatów fotografii.
„Zapewnienia w miejsce przysięgi” było drukowane wyłącznie w języku niemieckim i polskim. Tak przynajmniej jest w przypadku tych kilkuset egzemplarzy, które odnalazłem wraz z łemkowskimi kenkartami.
Niemiecki „Jude” – polski „żyd”
W tekście niemieckim dokumentu słowo „Żyd” czyli „Jude” jest wielką literą. A więc poprawnie. Rzeczowniki, w tym nazwy narodowości, w języku niemieckim piszemy bowiem zawsze duża literą. Zasad tej pisowni przestrzegała, jak widać, nawet administracja nazistowska, choć dążyła do „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.
W przekładzie tekstu na język polski słowo „Żyd” jest we wszystkich możliwych przypadkach pisane małą literą. Z jednym wyjątkiem: kiedy stoi na początku zdania. Czyli niepoprawnie i niezgodnie z polską ortografią. Za to zgodnie z praktyką pisania nazwy tej nacji przed wojną i w czasie wojny w Polsce nie tylko w kręgach endeckich.
Zresztą podobnie jak po wojnie „ukrainiec” czy „niemiec”.
Jedno z takich oświadczeń zatytułowanych „Zapewnienia w miejsce przysięgi”, publikuję powyżej. Właściwie chciałoby się rzec, ku przestrodze. Gołym okiem widać wszak, że antysemityzm w Polsce nie wypalił się wraz z ogniem krematoriów hitlerowskich obozów zagłady i ma się dobrze.
Zatem może jako gotowy wzór do powielenia?
Eugeniusz Misiło
P.S. Z publikowanego dokumentu usunięto podpis osoby, w aktach której został on odnaleziony. Fotografie macew mojego autorstwa.
„Gołym okiem widać wszak, że antysemityzm w Polsce nie wypalił się wraz z ogniem krematoriów hitlerowskich obozów zagłady i ma się dobrze.”
Jak to dobrze, że w OUN i UPA, a także obecnie na Ukrainie nigdy go nie było…
Panie Handziak, uprzejmie proszę czytać ze zrozumieniem i nie zaśmiecać moich tekstów swoimi kometarzami. Czy ja gdzieś napisałem, że go nie było…?