14 maja minęła kolejna rocznica wydania przez Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej „Wisła” pierwszych wyroków śmierci. Tego dnia – w 1947 r. – skazani zostali żołnierze Ukraińskiej Powstańczej Armii Piotr Dmytryszyn „Łypa”, Teodor Herman ps. „Czornyj” i Michał Muzyka „Smich”. Do 21 maja 1947 r., kiedy to Sąd przeniósł się wraz ze Sztabem Grupy Operacyjnej z Sanoka do Rzeszowa, na karę śmierci skazano kolejnych 16 Ukraińców.
Następnego dnia – 22 maja 1947 r. – na rozkaz zastępcy dowódcy GO „Wisła” – wiceministra bezpieczeństwa publicznego płk. Grzegorza Korczyńskiego, skrępowano im ręce drutem, załadowano na samochód ciężarowy i wywieziono do lasu koło wsi Liszna nieopodal Sanoka. Tam, nad zawczasu wykopanym dołem, dokonano egzekucji – strzałem w tył głowy, tzw. „katyńskim”.
Wśród rozstrzelanych była 22-letnia dziewczyna Rozalia Mińko ze wsi Stańkowa, skazana na karę śmierci tylko za to, że, jak napisano w sentencji wyroku, pełniła funkcję łączniczki między dwoma sąsiednimi wsiami, przenosząc kilka razy meldunki, tzw. „sztafety”, oraz zbierała zioła, z których wyrabiano lekarstwa dla chorych i rannych żołnierzy UPA.
Mogiła w Lisznej
Ich zbiorową mogiłę odkryto w czerwcu 1992 r. Początkowo przypuszczano, że spoczywają w niej żołnierze WiN lub NSZ skazani w tym samym czasie na karę śmierci i straceni przez stalinowskich oprawców. Pewnie dlatego na zarządzenie Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie przeprowadzono niezwłocznie ekshumację szczątków z mogiły w Lisznej, a nawet przygotowano zbiorową kwaterę na rzeszowskim cmentarzu i trumny do uroczystego ich pochówku.
Kiedy na podstawie przekazanym przeze mnie prokuraturze IPN dokumentów wyszło na jaw, że to nie żołnierze NSZ a pierwsza grupa Ukraińców skazanych na karę śmierci i straconych w czasie Akcji „Wisła”, ekshumowane już szczątki ludzkie zamiast do trumien i na cmentarz, trafiły do specjalnych pojemników w Zakładzie Medycyny Sądowej w Rzeszowie, gdzie przeleżały w zamknięciu 8 lat.
Pomimo opublikowania przeze mnie pełnej listy osób skazanych i straconych, wyroków i korespondencji sądu Grupy Operacyjnej „Wisła” dot. zbrodni w Lisznej, relacji świadków, na podstawie których ustalono m.in. tożsamość jednej z ofiar – Rozalii Mińko – rodzinom rozstrzelanych, środowisku ukraińskiemu w Polsce odmówiono prawa do urządzenia im chrześcijańskiego pochówku.
Dopiero 7 lipca 2000 r., przy okazji pertraktacji prowadzonych w sprawie Cmentarza Orląt we Lwowie, pod naciskiem władz Ukrainy, strona polska wydała wreszcie zgodę na pogrzebanie ekshumowanych szczątków – 19 rozstrzelanych w Lisznej (22 V 1947) i 28 poległych w Birczy (7 I 1946) w dwóch zbiorowych mogiłach na ukraińskim cmentarzu wojskowym w Pikulicach k. Przemyśla.
Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej „Wisła”
Wojskowy Sąd GO „Wisła” rozpoczął działalność 22 kwietnia 1947 r. w Sanoku w następującym składzie: przewodniczący sądu – mjr Marian Malinowski, obrońcy z urzędu ppor. Zbigniew Szwarc i ppor. Kazimierz Kłos. Oskarżycielem był prokurator wojskowy kpt. Jan Prause.
Wszystkie sprawy dotyczące członków podziemia ukraińskiego były prowadzone przed WSGO „Wisła” wyłącznie w trybie postępowania doraźnego określonego dekretem z 25 czerwca 1946 r. Wyrok ogłaszany przez sąd niezwłocznie po rozprawie nie podlegał zaskarżeniu. Procesy miały charakter publiczny, wręcz pokazowy. Często były zbiorowe, w jednej rozprawie sądzono kilka, nierzadko kilkanaście osób. Odbywały się w największej sali rozpraw sądu w Sanoku i świetlicy WUBP w Rzeszowie, przy licznym udziale „społeczeństwa”.
KAT!
11 maja delegowano do Sanoka z Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie por. Ludwika Kiełtykę, który już niebawem zyskał sobie miano najbardziej bezwzględnego oprawcy.
Był jednym z tych sędziów, którzy osądzili i skazali na śmierć setki członków podziemia polskiego i ukraińskiego, nie mając jakiegokolwiek wykształcenia prawniczego.

Ludwik Kiełtyka, porucznik WP, sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego (WSR) w Krakowie oddelegowany do Wojskowego Sądu Grupy Operacyjnej „Wisła”. Ur. 23 VI 1922 r. w wsi Łętownia pow. Przemyśl. Ukończył Gimnazjum Państwowe w Przemyślu (1935-1939) oraz Liceum Handlowe (1939-1940). W czasie okupacji pracował jako instruktor hodowlany Związku Hodowców Bydła w Krakowie. W lipcu 1944 r. wstąpił do Milicji Obywatelskiej w Łętowni, w lutym 1945 r. do WP. 30 IX 1945 r. ukończył sześciomiesięczną Oficerską Szkołę Piechoty w Inowrocławiu w stopniu podporucznika piechoty i został skierowany do Wojskowego Sądu Okręgowego w Krakowie na stanowisko sekretarza. 18 III 1946 r. mianowany asesorem WSR w Krakowie, a 17 IV 1947 r. sędzią tegoż sądu. Jako sędzia Sądu GO „Wisła” skazał na karę śmierci 130 osób. Dopiero w 1952 r. podjął zaoczne studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, ale ich nie ukończył. 15 V 1954 r. zwolniony z wojska pracował jako inspektor w bazie transportowej. Zmarł 13 I 1973 r. w Kielcach. CAW, 1595/76/153, Akta osobowe kpt. Ludwika Kiełtyki.
„Bekanntmachung”
Procesom członków ukraińskiego podziemia nadawano szczególną oprawę i rozgłos. W miejscowościach objętych działaniem GO „Wisła” rozwieszano co kilkanaście dni od 200 do 600 specjalnie na tę okoliczność drukowanych obwieszczeń z nazwiskami skazanych na karę śmierci i straconych Ukraińców. Działania władz komunistycznych rodziły wyraźne skojarzenia z metodami hitlerowców. Obwieszczenia drukowano nierzadko dosłownie na wzór osławionych okupacyjnych „Bekanntmachung”.
To z nich wiele ukraińskich rodzin dowiadywało się o tragicznym losie swoich bliskich. Wieść o rozlepianych na ogłoszeniowych słupach w Sanoku, Lesku, Przemyślu, Rzeszowie i dziesiątkach innych miejscowości zawiadomieniach o wykonaniu wyroku docierały również do tych, którzy tkwili jeszcze w podziemiu.
Widok nazwisk straconych towarzyszy nie pozostawiał złudzeń, jaka śmierć będzie bardziej honorowa – od własnej kuli czy na więziennej szubienicy.
Nazwiska skazańców, nierzadko ich fotografie, publikowała także prasa i to nie tylko lokalna, rzeszowska. Przodował w tym krakowski „Przekrój”, który w fotoreportażu znanego reportera wojennego i twórcy Wojskowej Agencji Fotograficznej Jana Mierzanowskiego zatytułowanym „Ostatnie dni UPA”, zamieścił zdjęcia Rozalii Mińko i czterech innych skazanych na KS Ukraińców.
Przez pierwsze trzy miesiące działalności WSGO „Wisła” skazani Ukraińcy byli praktycznie pozbawieni możliwości korzystania z prawa łaski. Uprawomocnienie wyroku następowało nierzadko już po 3 dniach od chwili jego wydania. W kilkunastu przypadkach nawet tego samego dnia.
Każdy wyrok śmierci wydany przez sędziów Wojskowego Sądu GO „Wisła” zatwierdzał osobiście dowódca Grupy Operacyjnej „Wisła” gen. bryg. Stefan Mossor. Tylko w 3 sprawach na 173 wyroku takiego nie zatwierdził!
Po ogłoszeniu i zatwierdzeniu wyroku przez gen. Mossora, do Departamentu Służby Sprawiedliwości MON był wysyłany szyfrogram zawiadamiający o skazaniu danej osoby na karę śmierci. Na tej podstawie szef DSS MON ppłk Henryk Holder, będący jednocześnie naczelnym prokuratorem WP, opracowywał informację dla prezydenta RP Bolesława Bieruta, który podejmował decyzję o ułaskawieniu lub zatwierdzał wyrok śmierci.

Szyfrogram wysłany przez WSGO „Wisła” w sprawie Paraskewii Babiak. Na podstawie tak lapidarnych informacji prezydent Bolesław Bierut decydował o życiu lub śmierci skazanych na karę śmierci Ukraińców.
Zachowane materiały dowodzą, że jedynie w wyjątkowych przypadkach DSS MON kwestionował wyroki WSGO „Wisła” i żądał przesłania akt sądowych. Treść szyfrogramów wysyłanych przez WSGO „Wisła” była wyjątkowo lakoniczna, jak na sprawy, w których decydowała się kwestia życia i śmierci osoby skazanej. Dołączona do szyfrogramu opinia sądu skazującego nie pozostawiała złudzeń, że była to czysta formalność wymuszona Kodeksem Postępowania Karnego.
„Wyroki niezwłocznie wykonywać…”
W końcu maja nastąpiło apogeum brutalizacji działań WSGO „Wisła”. 27 maja 1947 r. naczelny prokurator WP płk Henryk Holder wydał prokuratorowi GO „Wisła” kpt. Janowi Prause ściśle tajną instrukcję zawierającą trzy odręcznie napisane zdania:
„Wyroki śmierci wydane przez Sąd Wojskowy Grupy „Wisła” niezwłocznie po ogłoszeniu wyroku wykonywać. Powyższe dotyczy jedynie «Upowców»”.
Od momentu wydania tej instrukcji do połowy czerwca 1947 r. niemalże wszystkich Ukraińców skazanych na karę śmierci stracono od razu po przewiezieniu z sali rozpraw na dziedziniec Zamku w Rzeszowie, gdzie mieściło się wówczas więzienie śledcze UB. Teraz o wykonaniu wyroku śmierci decydował wyłącznie podpis gen. Mossora.
W tym okresie WSGO „Wisła” przeistoczył się w maszynkę do mordowania w majestacie prawa. 3 czerwca 1947 r. skazano na karę śmierci 8 osób, głównie szeregowych członków wiejskich struktur OUN ze wsi Dobra Szlachecka w pow. sanockim i okolicy. Wszystkich powieszono w kilka godzin po wydaniu wyroku. W ciągu następnych 10 dni ten sam los spotkał kolejnych 23 skazanych.
Paraskewia Babiak „Ola”
Natychmiastowe egzekucje wstrzymano 17 czerwca. Przyczyną był prawdopodobnie incydent związany z egzekucją młodej Ukrainki, sanitariuszki i łączniczki, Paraskewii Babiak ze wsi Zaleska Wola w pow. jarosławskim, skazanej na karę śmierci przez por. Kiełtykę i powieszonej 9 czerwca 1947 r. na osobisty rozkaz wiceministra bezpieczeństwa płk. Korczyńskiego na dziedzińcu więzienia na Zamku w Rzeszowie, mimo braku wymaganej jeszcze wówczas decyzji prezydenta Bieruta. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak naczelny prokurator WP powziął wątpliwości co do zasadności wyroku i zażądał od sądu akt skazanej, która w międzyczasie została już zamordowana. W mojej książce Akcja „Wisła” 1947 publikuję dokumenty opisujące tę tragiczną historię.
Od tego momentu egzekucje wykonywano „dopiero” po upływie 3 dni, co i tak nie dawało skazanym praktycznie żadnych szans na odwołanie się od wyroku lub skorzystanie z prawa łaski. Dopiero od początku sierpnia, czyli już po rozwiązaniu GO „Wisła” – termin ten wydłużono do 2 tygodni.
„Specjalny Wojskowy Sąd w Rzeszowie”
31 lipca 1947 r. w związku z oficjalnym rozwiązaniem Grupy Operacyjnej „Wisła” uległ rozformowaniu również jej sąd. W rzeczywistości decyzja ta miała charakter czysto formalny, gdyż sąd ten działał nadal praktycznie bez istotnych zmian personalnych, zakresu kompetencji, a przede wszystkim częstotliwości ferowanych wyroków śmierci. Zmieniła się właściwie tylko nazwa.
Zgodnie z decyzją zastępcy prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego miał to być „Wojskowy Sąd, który orzekać będzie w sprawach banderowców, jako Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie”. By jednak uniknąć nieporozumień wynikających z niezbyt fortunnie użytej nazwy sądu – gdyż w tym samym czasie orzekał wedle odrębnego repertorium właściwy Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie – były Wojskowy Sąd GO „Wisła” aż do chwili ostatecznej likwidacji funkcjonował jako „Specjalny Wojskowy Sąd przy Grupie Operacyjnej w Rzeszowie”.
Do końca sierpnia 1947 r. przewodniczącym sądu pozostawał nadal mjr Marian Malinowski orzekając na zmianę z por. Ludwikiem Kiełtyką. 4 września mjr. Malinowskiego zastąpił szef WSR w Rzeszowie ppłk Marian Krupski. Por. Kiełtyka sądził do samego końca i zdołał jeszcze skazać na karę śmierci kolejnych 46 osób. W międzyczasie w uznaniu zasług otrzymał z rąk prezydenta Bieruta awans do stopnia kapitana. Do 15 września w Rzeszowie pracował też dotychczasowy prokurator GO „Wisła” kpt. Jan Prause. Nadal wszystkie rozprawy prowadzone były publicznie i, z wyjątkiem jednej, wyłącznie w trybie postępowania doraźnego.
63 śmierci w miesiąc
Po oficjalnym zakończeniu Akcji „Wisła” brutalność sądu nie zmalała, a wręcz niepomiernie wzrosła. O ile od początku działalności Grupy Operacyjnej do końca lipca 1947 r., tj. w ciągu trzech miesięcy skazano na karę śmierci łącznie 110 osób, to po jej formalnym rozwiązaniu ten sam sąd, w identycznym składzie, ale w niemalże trzykrotnie krótszym czasie, od 7 sierpnia do 10 września 1947 r., wydał aż 63 wyroki śmierci.
Do prawdziwej masakry członków ukraińskiego podziemia ujętych przez GO „Wisła” i osadzonych na Zamku w Rzeszowie, doszło we wrześniu 1947 r., kiedy to najprawdopodobniej pod presją konieczności zakończenia działalności tegoż sądu w ciągu zaledwie ośmiu dni (3–10 IX 1947) skazano na karę śmierci 37 żołnierzy UPA. Tylko trzech z nich ułaskawiono.
Wszystkich pozostałych powieszono lub rozstrzelano w dniach 11–15 września (15 egzekucji), 1 października (18 egzekucji). Ostatniego skazanego przez WSGO „Wisła” na śmierć Ukraińca stracono 17 października 1947 r. Był to Grzegorz Młodowiec „Kis”, żołnierz UPA sotni „Szuma”.
Przed Sądem GO „Wisła” w trybie doraźnym skazano łącznie 315 osób oskarżonych o przynależność do UPA i OUN lub współpracę z nimi, w tym 173 osoby na karę śmierci, 58 na dożywotnie więzienie, 40 na 15 lat więzienia, 29 osób na kary od 10 do 15 lat więzienia i 10 osób poniżej 10 lat. Uniewinniono zaledwie 5 osób. Na 173 wyroki śmierci wydane w okresie od 15 maja do 10 września 1947 r. prawo łaski zastosowano zaledwie wobec 8 osób. Najwięcej wyroków śmierci wydał sędzia por. Ludwik Kiełtyka – 130, mjr Marian Malinowski – 27 i ppłk Marian Krupski – 16.
Maria Gieriak „Marijka”
Skazani to niemalże wyłącznie szeregowi żołnierze UPA i członkowie SKW. Nie było wśród nich dowódców sotni ani osób pełniących odpowiedzialne funkcje w OUN. Wśród skazanych znalazły się 3 kobiety (2 łączniczki i 1 sanitariuszka). Dwie z nich (R. Mińko, P. Babiak) stracono.
Trzecią, ciężko ranną sanitariuszkę Marię Gieriak ps. „Marijka” wniesiono na salę rozpraw na noszach. Mimo poważnych ran postrzałowych głowy i nóg, w wyniku których była częściowo sparaliżowana, sędzia por. Ludwik Kiełtyka skazał ją na śmierć. Tym razem prezydent Bierut okazał łaskę i karę zamienił na 15 lat więzienia. Maria Gieriak zmarła wkrótce w więzieniu kobiecym w Fordonie.
Sądzeni to najczęściej ludzie bardzo młodzi, z reguły 18–20-letni. W czasie śledztwa i procesu byli pozbawieni kontaktu z rodzinami, które wysiedlono na ziemie zachodnie lub więziono w obozie w Jaworznie. Datę i miejsce ich śmierci poznano dopiero po 50 latach. Miejsca pochówku, za wyjątkiem 19 osób straconych w Lisznej, dotychczas nie odnaleziono.
Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej „Wisła” został ostatecznie zlikwidowany z dniem 15 września 1947 r. Jego akta przejął Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie, natomiast akta Wojskowej Prokuratury GO „Wisła” trafiły do Krakowa.
Liczba Ukraińców aresztowanych i skazanych w 1947 r. związku z Akcją „Wisła” była znacznie większa. Oprócz WSGO „Wisła” sądziło jeszcze 6 innych wojskowych sądów rejonowych, które w tym samym czasie skazały na karę śmierci łącznie 199 osób, w tym WSR w Lublinie – 55, Rzeszowie – 59, Krakowie – 93, Warszawie – 3, Olsztynie – 1.
Zakończenie Akcji „Wisła” nie oznaczało końca represji i procesów.
W 1948 r. polskie sądy wydały kolejnych 75 wyroków śmierci. Najwięcej, bo 46 – w zbiorowych, pokazowych procesach 112 żołnierzy UPA wziętych do niewoli latem 1947 r. na terenie Czechosłowacji podczas próby przebicia się do amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec i deportowanych 22 maja 1948 r. do Polski. W Warszawie zapadło 13 wyroków śmierci, z czego 9 w procesie 21 żołnierzy UPA oskarżonych o udział w zasadzce na gen. Świerczewskiego. W Olsztynie – 11 wyroków śmierci na członków siatki cywilnej OUN i rozbitych oddziałów UPA z Tomaszowskiego i Hrubieszowskiego, którzy przedostali się na teren b. Prus Wschodnich w ślad za wysiedloną ludnością ukraińską.
W 1949 r. na karę śmierci zostało skazanych 21 Ukraińców, 12 wyroków wykonano. Listę Ukraińców straconych w latach 1944–1956 zamyka dowódca UPA „Zakerzońskiego Kraju” kpt. Mirosław Onyszkiewicz „Orest”, skazany na karę śmierci 3 czerwca i stracony 6 lipca 1950 r.
W 1951 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie wydał 6 wyroków śmierci na szeregowych członków cywilnej siatki OUN z terenu woj. rzeszowskiego, którzy w czasie Akcji „Wisła” wyjechali na Ziemie Odzyskane i tam po kilku latach zostali zdekonspirowani. W tym przypadku wszystkich ułaskawiono.
30 stycznia 1956 r. WSR w Rzeszowie skazał na karę śmierci ostatniego, najdłużej ukrywającego się żołnierza UPA Włodzimierza Mroczko „Suma”. Prezydent skorzystał z prawa łaski i zamienił wyrok na 15 lat więzienia. Na wolność „Sum” wyszedł po 13 latach więzienia – 19 grudnia 1968 r. Jego matka, Katarzyna Mroczko, skazana 29 grudnia 1948 r. przez WSR w Rzeszowie na 5 lat więzienia za udzielanie pomocy synowi, zmarła 22 października 1951 r. w zakładzie karnym w Grudziądzu.
Ostatni głośny proces o przynależność do UPA miał miejsce 14 lat od zakończenia Akcji „Wisła”. 8 marca 1961 r. w Przemyślu skazany został na karę śmierci Iwan Szpontak „Zalizniak” („Żeleźniak”), dowódca kurenia UPA i 27 Odcinka Taktycznego „Bastion”. Rada Państwa decyzją z dnia 3 czerwca 1961 r. skorzystała z prawa łaski i zamieniła karę śmierci na dożywotnie więzienie, po czym, 26 lutego 1970 r. – na 25 lat więzienia. „Zalizniak” został zwolniony z więzienia 4 listopada 1981 r. i wyjechał do rodziny mieszkającej na Słowacji. Zmarł 4 kwietnia 1989 r. w Koszycach. Był prawdopodobnie ostatnim i najdłużej więzionym w Polsce żołnierzem UPA.
Eugeniusz Misiło
Więcej o działalności Wojskowego Sądu Grupy Operacyjnej „Wisła” można przeczytać w mojej książce: Akcja „Wisła” 1947.
To samo co po stronie polskiej działo się po stronie radzieckiej. Bestialstwo „godne” grup specjalnych SS. Niektórzy mogliby tłumaczyć :niewytłumaczalne” okresem powojennym. „Koniecznością” zastraszenia pomagającym UPA Ukraińców. Ale, czym na Boga wytłumaczyć, że w 1992 roku, w mieniącym się katolickim kraju ekshumowane kości rzucono w kąt i nie pozwolono rodzinom na chrześcijański pochówek. Skąd ta podłość? Trzeba było dopiero szantażu Ukraińców w sprawie pomnika na Cmentarzu Orląt? Gdzie my żyjemy? Czy naprawdę to katolicki kraj, szczycący się świętym papieżem?
Bardzo dobrze ukraińskim bandytom, każdy członek upa powinien dostać kulkę w łeb
Do autora.
Ciekawi mnie bardzo, czy sugeruje pan swoim tekstem na tych łamach i w swojej książce, że wszystkie te wyroki były bezzasadne? Że źli ludzie zabili niewinnych? Czy jedynie krytykuje pan formę ich zapadania?
Mam wrażenie, że dokonuje pan manipulacji mającej na celu, usprawiedliwienie w ten sposób mordów ukraińskich. Niestety, aby to się udało musi pan zmienić narrację. Proszę napisać, że oni nie byli WCALE sądzeni, a wyroki wykonywano na nich i całych ich rodzinach za pomocą wideł i siekier, dla dzieci rezerwując kołki w płotach i ściany domów. Może pan dodać kilka opisów stosowanych przez te komunistyczne sądy tortur. Wystarczy skopiować opisy tortur stosowanych przez pana ziomków i wyjdzie bardzo realistycznie.
Disturbed ugly minds of Polish trolls and others who will never admit who were the real bandits . Will never admit to the deeds of the Poles towards the victims of the Ukrainian nation.. No one is born with hate they have to be taught.
the current generation looks like are as ignorant blaming the victims.who defended themselves just as Ukrainians many thousands are giving their lives to defend their country against the Muscovites now. Who is the bandit?
Banderowcy zasłużyli na gorszą śmierć!!!!Ukraińcy to większości potomkowie bandytów,co pokazali w Odessie 2014 r!Wymordowali tam bezbronnych ludzi od tak!!Tak jak na Wołyniu wymordowali nocą prawie 200 tys bezbronnych Polaków!!!
Ale bezmyslny komentarz. Idac po takiej linii rozumowania mozna byloby postawic pytanie: Czy Polacy tez asluzyli na najazd Hitlera, Stalina itd?
A ile tysiecy ludzi z narodowosci ukrainskiej wymordowali Polacy na rdzennych od dziada i pradziada ziemiach ukrainskich?
Wlasnie osobiscie badam zrodla IPN-u i jestem ZASZOKOWANY ile moldych ukraincow i ukrainek zakatowano, rozstrzelano i powieszono w polskich rzezniach zwanych ; wiezieniach. Szczegolnie w mordowaniu tych mlodych ukraincow i ukrainek „ZABLYSLY” RZEZNIE (wiezienie) w: KRAKOWIE, RZESZOWIE, PRZEMYSLU, SANOKU, ZAMOSCIU, LUBLINIE, OLSZTYNIE , SZTUMIE, GRUDZIADZU, SZCZECINIE i nawet w PLOCKU, gdzie zamordowano Jana MACULAKA.
Przeto „malutki i niedouczony Krzysiu”, otworz oczy jak potrafisz jeszcze na nie widziec i zacznij czytac wiecej, a wowczas twoj malutki nasiakniety nienawiscia rozum zacznie powolutku sie ruszac i moze normalnie funkcjonowac.
Dostali to na co zasluzyli. Bestialskie mordy na niewinnych ludziach to byla ich specjalnosc.
A czy Ty nie dostaniesz na to co zasluzyles?
… a też katował, mordował okrutnie niewinnych ludzi kobiety, dzieci – tylko dlatego, że byli Polakami i spokojnie yla w swoich wioskach,, siołach ? ? ?
Nic Pan nie pisze na temat dzialalnosci tych ludzi. NIE pochwalam formy rozprawiania sie z Panskimi bracmi, byli zagrozeniem dla komuny tak ja AKowcy. Wiec prosze nie identyfikowac tego jako mord Polakow na niewinnych Ukraincach. Wiecej na temat tych lodzi powiedza polscy sasiedzi. Jako historyk mieszkajacy w nowej ojczyznie winien Pan propagowac prawde.
Przerażają mnie surowe wyroki śmierci młodych ukrainek pełniących w UPA funkcję sanitariuszek czy łączniczek. Czy zasłużyły na śmierć. Czy kara kilku lat pozbawienia wolności nie byłaby adekwatna do czynu. Jak patrzę na zdjęcie Paraskewi Babiak ps. Ola, pięknej dziewczyny to stwierdzam, że to jest jeszcze 20 letnie dziecko. Sam mam 2 córki i obraz ich niewinnych twarzy mam przed sobą. W młodym wieku dziewczyny mogły się zagubić. Nie bardzo wierzę, że te młode dziewczęta miały bezpośrednio krew na rękach. Wyrok wydany przez równie młodego sędziego bez wykształcenia prawniczego wykonywany bezpośrednio po osądzeniu to coś strasznego. Ta dziewczyna mogła żyć, założyć rodzinę i cieszyć się wolnością. To niesprawiedliwe. To co innego niż zginąć z bronią w ręku. Nie kieruje mną miłość do UPA ale z perspektywy czasu stałem się bardziej wyrozumiały, Nie znam akt sprawy to i w 100 % nie mogę w pełni odnieść się do tego wyroku. Czuję tylko, że rodzice tej młodej dziewczyny musieli mocno przeżywać jej śmierć. Może jeszcze gdzieś na Podkarpaciu czy na ziemiach odzyskanych żyję gdzieś jej rodzina, kolejne pokolenie. Nie ma grobu, nie ma miejsca na zadumę. Reasumując – Wojna jest okrutna i nie zna granic. Szanujmy się bo życie jak widać jest kruche i nie przewidywalne.
https://emisilo.pl/2019/05/wyroki-niezwlocznie-wykonywac/
„Następnego dnia – 22 maja 1947 r. – na rozkaz zastępcy dowódcy GO „Wisła” – wiceministra bezpieczeństwa publicznego płk. Grzegorza Korczyńskiego, skrępowano im ręce drutem, załadowano na samochód ciężarowy i wywieziono do lasu koło wsi Liszna nieopodal Sanoka. Tam, nad zawczasu wykopanym dołem, dokonano egzekucji – strzałem w tył głowy, tzw. „katyńskim”.
Ten płk. Grzegorz Korczyński pochowany jest na cmentarzu w Warszawie na Powazkach.Grób Grzegorza Korczyńskiego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie
Kwatera B2 RZAD: TUJE Nr. GROBU 12
„Ludwik Kiełtyka, porucznik WP, sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego (WSR) w Krakowie oddelegowany do Wojskowego Sądu Grupy Operacyjnej „Wisła”.
Jako sędzia Sądu GO „Wisła” skazał na karę śmierci 130 osób. Zmarł 13 I 1973 r. w Kielcach.”
Grób na: Cmentarz Komunalny I Cmentarz komunalny nr 1 – ul. Kwasa, Kielce Informacje o grobie
Imię i nazwisko Data urodzenia Data zgonu Oznaczenie grobu
Ludwik Kiełtyka 1922-06-23 1973-01-13 XVII-B-15
Kwatera: XVII
Rząd: B, Grób: 15
Lista pochowanych w grobie:
Halina Kiełtyka – brak danych
Ludwik Kiełtyka: 1922-06-23 – 1973-01-13
• Rodzaj grobu: Ziemny
• Typ grobu: Tradycyjny
• Charakter grobu: Pojedynczy
• Opłacony do: 2033-01-12
Droga do kwatery XVII (grobu: Ludwik Kiełtyka ) od Bramy
„Szlachetni rycerze tryzuba” zakatowani przez Polaków, którzy nienawiść do ukraińskiego narodu otrzymują wraz z mlekiem matek.
Takie jest przesłanie całej „twórczości historycznej” moralnego autorytetu „polskich ukraińców” Eugeniusza Misiły. Pamięć ukraińskich krzywd doznanych od Polaków, pielegnuje on w swoich książkach jak największe skarby, ku pamięci i pewnie rozliczeniu tych cierpień, przez następne pokolenia ukraińskie w czasie dogodnym ?.
Bo chyba takie jest przesłanie jego ksiażek, skoro w żadnej z nich nie natknąłem się na jakakolwiek polską krzywdę, czy polską ofiarę, niewinnie zamęczoną, pohańbioną, zakatowaną.
Czemu ma służyć ta „twórczość” tak absurdalnie tendencyjna, stronnicza, jeśli nie szerzeniu nienawiści właśnie, skoro martyrologia własnego narodu jest dla Misiły najwyższym moralnym prawem….do gwałcenia prawdy obiektywnej i braku jakiejkolwiek refleksji nad cierpieniem ofiar „bohaterskich mołojców tryzuba”.
Wasze brednie o jakichś wojnach polsko-ukraińskich w czasie IIWS nie maja nic wspólnego z prawdą. Żadna polska władza nigdy nie chciała walczyć zbrojnie z własnymi obywatelami jakimi byli min. grekokatolicy. Ta wojna została Polakom narzucona przez ukraińskich nacjonalistów, wprawionych wcześniej na niemieckiej smyczy w mordowaniu żydów !!!, którzy potem tak samo bezkarnie jak zydów, mordowali bezbronnych Polaków na kresach. Kiedy te same czystki etniczne usiłowali zrobić na Zakerzoniu, spotkali się z brutalną reakcją komunistów (NKWD i LWP, czasem MO). To Bandera z kumplami ponoszą odpowiedzialność za cierpienia i śmierć setek tysięcy Polaków i Ukraińców. Bez UPA nigdy nie byłoby Wołynia, żadnej Akcji Wisła, bo nie byłoby takiej potrzeby !!!. UPA nie była żadnym obrońcą ukraińskiej ludności na Zakerzoniu. Była jej pasożytem, oprawcą a na końcu likwidatorem ukraińskiej tożsamości etnicznej w Polsce.
No cóż w żaden sposób nie można się nie zgodzić z przedstawioną przez Ciebie opinią. Pan Misiło na siłę szuka wrażeń i oczekuje poklasku ze strony jemu podobnych. Nacjonalizm jest ciągle żywy i znajduje swoje szerokie poparcie w niewykształconych warstwach społeczeństwa, żeby nie powiedzieć dosadnie prymitywnych. Takie warstwy społeczne analfabetów występowały na wsi ukraińskiej i łatwo zostały zmanipulowane do popełniania zbrodni na niewinnych ludziach przez zwyrodniałych intelektualistów ukraińskich. Pan Misiło próbuje manipulować faktami. Poprzez takie działanie znalazł on łatwy sposób na życie. . Cóż pieniądz nie śmierdzi, można i tak zarabiać na życie budując swoją pozycję na plecach innych. Kolejny jątrzyciel który próbuje swoimi kłamstwami poróżnić naród Polski i Ukraiński. Panie Misiło czasy nacjonalizmu się skończyły karawana jedzie dalej. Nie potrzeba nam nawiedzonych pseudo pisarzy tylko światłych i mądrych obywateli narodu polskiego i ukraińskiego do budowy nowego ładu w imię demokracji na wschodzie i zachodzie. Pan nam jest niepotrzebny.
Stronniczość, a nie historia. Za nic ich złapano i strasznie osądzono? A za co na Wołyniu Ukraińcy z UPA zabijali Polaków? Nacjonalizm jest chory. UPA zabijała nawet swoich jeśli tylko pomogli Polakom w ucieczce przed morderstwami upowskimi. Proszę dopisać, że założyciele UPA dogadywali się z nazistami, żeby założyć swoje państwo. Jednak woli Pan pisać stronniczo, i tłumaczyć agresję ukraińską jako patriotyzm? Chore i pokręcone. Wołyń zawsze będzie pamiętany jako ludobójstwo z okropnym wynaturzeniem. To trzeba pamiętać, żeby tego więcej nie powtarzać, a ludzi gloryfikujących nacjonalizmy trzeba wysyłać do psychiatrów na leczenie – wszystkie narody mają żyć w zgodzie!