W Kijowie i Karpatach ulewne deszcze, a w środkowych Niemczech, w Hesji, gdzie pracuję, od dwóch miesięcy nie padało. Ostatnie tygodnie cały czas ponad 30, dziś 37. Trawy wyschły, zboża dojrzały razem z rzepakiem, już 2 tygodnie temu. Obrodziły tylko owoce i zakwitły kaktusy…

Tak pięknych, dorodnych i słodkich czereśni jeszcze nie jadłem. Właściwie nikt ich nie zrywa, choć rosną tuż pod domami. Zrobiłem dla mojego podopiecznego „dziadzia Edmunda”, Niemca rodem z Wołynia, kilkadziesiąt słoików dżemów.

Z wiśni chciałem zrobić nalewkę, ale okazało się, że w Niemczech spirytus to głównie w aptece, „na lekarstwo” i drogi. Ale gąsiory na nalewki udało mi się kupić z „demobilu” piękne. Zrobię w Polsce, po powrocie do domu.